środa, 22 stycznia 2014

Wolność i dyscyplina

Dyscyplina i wolność niemal zawsze uważane są za przeciwieństwa. Dyscyplina oznacza 
kontrolę, wolność natomiast to brak jakiejkolwiek kontroli. Jednakże w otoczeniu Montessori 
pojęcia te uzupełniają się i postrzegane są jako dwie strony medalu. Aby to wyjaśnić musimy 
zacząć od definicji obu słów według Marii Montessori. 

Definicja dyscypliny według Marii Montessori 
Według Marii Montessori dziecko przyjmuje istniejące zasady jako swoje, przez co czuje, 
że jest odpowiedzialne za swoje czyny. Jest to aktywna dyscyplina osiągana, gdy dziecko 
jest „panem samego siebie i kiedy może w konsekwencji kontrolować się, aby 
przestrzegać zasad życia.” Definicja Montessori może być zastąpiona takimi pojęciami jak 
samodyscyplina lub samokontrola. Każde dziecko posiada wewnętrzną dyscyplinę, rozwijaną 
dzięki wolności w otoczeniu Montessori, a rolą nauczyciela jest pomoc w jej rozwijaniu 
poprzez zajęcia odpowiadające ich wewnętrznym potrzebom, ponieważ „pierwsze objawy 
dyscypliny mają swoje źródło w pracy”. 

Definicja wolności według Marii Montessori 
Bardzo często ludzie myślą o wolności jako o „robieniu tego co się chce”. Jednak 
w otoczeniu Montessori jest tak, jak powiedział pewien mały chłopiec: „to nie jest tak, 
że robimy to co chcemy – my chcemy tego, co tu robimy”. Prawdziwa wolność 
nie może istnieć bowiem bez samodyscypliny i rozwoju umiejętności samodzielnego 
myślenia oraz działania. Dziecko i wychowawca pracują wspólnie, aby zbudować 
społeczność. Dziecko uczy się przestrzegania zasad, ale ma możliwość wyboru zajęcia. 
Wynikiem tej wolności jest samodyscyplina, koncentracja, indywidualność i umiejętność 
nawiązywania kontaktów społecznych. 
„Dziecko nie wykonuje ćwiczenia, ponieważ sprawia mu to przyjemność – ono 
znajduje przyjemność w zadaniu, które decyduje się wykonać.” Zadanie staje się 
dla dziecka taką radością, że zapomina ono o sobie i nawet materialne nagrody nie mają 
na nie wpływu. Dziecko, które samo wybierze sobie pracę wykonuje ją kilkakrotnie bez 
poczucia frustracji. Jest zaabsorbowane samodyscypliną i kiedy w końcu uda mu się 
wykonać ćwiczenie uśmiechnie się radośnie. Dziecko posiadające ten rodzaj wolności nie 
tylko samodzielnie wybiera, ale również jest posłuszne swoim wewnętrznym wskazówkom. 
Według Marii Montessori dziecko „podąża długą i wąską drogą do perfekcji i staje się 
panem własnego domu”. 


Dyscyplina i wolność jako dwie strony medalu 
„Bycie wolnym oznacza umiejętność samokontroli (samodyscypliny)”. Dziecko nie traci czasu 
na bezcelowe zajęcia i nie jest przez nie pobudzane. Zamiast tego samodzielnie wybiera 
sobie pracę, która mu się podoba i jest na tyle skoncentrowane, że inne bodźce pozostają 
niezauważone. Kiedy zaangażuje się w wykonywane przez siebie zadanie pojawia się 
dyscyplina. 
E.M. Standing w swojej książce „Maria Montessori – jej życie i praca” sugeruje, że 
prawdziwa wolność wyboru połączona jest z możliwością myślenia i rozumowania, ponieważ 
każdy akt wyboru poprzedzany jest przez aktywność intelektualną, czyli ocenę. Myśląc 
o dziecku, które każdą czynność poprzedza przemyśleniem i oceną opisalibyśmy je jako 
dziecko zdyscyplinowane. Według Standing dziecko zdyscyplinowane to również dziecko 
mające wolność wyboru. 
Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że wolność jest niezbędna do osiągnięcia 
prawdziwego posłuszeństwa. Jest to jednak „dobrowolne posłuszeństwo”, które jest 
wybrane przez dziecko, a nie narzucone. Wola i posłuszeństwo idą razem ręka w rękę, 
umiejętność bycia posłusznym zależy od rozwoju u dziecka siły woli. Dlatego musimy 
wzmacniać wolę dziecka, aby mogło być posłuszne i kontrolować się, czyli osiągnąć 
samodyscyplinę. 

Dyscyplina i wolność w otoczeniu Montessori 
Maria Montessori opisała swoją klasę słowami: „Pomimo swobodnego zachowania 
dzieci sprawiały wrażenie niezwykle zdyscyplinowanych”. Ten rodzaj dyscypliny 
można osiągnąć dzięki odpowiednio przygotowanemu otoczeniu, które zawiera jednak 
pewne ograniczenia tzn. zachęca ono tylko do dobrych zajęć, ponieważ prowadzą one 
do porządku, harmonii, samorozwoju i dyscypliny. W tak przygotowanym otoczeniu 
nauczyciele są tylko biernymi obserwatorami, którzy dostarczają odpowiednich materiałów. 
Fakt, że dziecko dokonuje samodzielnego wyboru zadania pozwala na samodzielną naukę 
i przynosi satysfakcję. Dzieci odgrywają ważną rolę w wyborze materiałów, ponieważ nawet 
dobrze przygotowane materiały zostaną usunięte z otoczenia, jeżeli nie są wybierane 
przez dzieci. 
Wolność dziecka powinna być ograniczona jedynie przez wspólne dobro, jego formą jest to 
co nazywamy dobrym wychowaniem. Dziecko samo wybiera zajęcia, jednak kiedy jego 
zachowanie zaczyna szkodzić lub obrażać innych, zostanie powstrzymane. 

Podstawowe ograniczenia 
Mały Marcin potrafił wycinać nożyczkami wzdłuż linii, ale pewnego dnia postanowił obciąć 
nożyczkami włosy kolegi. Widząc to nauczycielka natychmiast zainterweniowała, 
powstrzymując go. Maria Montessori twierdziła również: „Nigdy nie dawajmy dzieciom 
narzędzi dopóki nie są gotowe ich używać”. Nieodpowiednie użycie nożyczek przez Marcina 
nie prowadziłoby do rozwoju, dlatego należało to działanie powstrzymać. Nauczyciel  
 Montessori pokazuje dziecku jak używać materiałów zanim dziecko wybierze zadanie. 
W ten sposób nauczyciel daje dziecku wolność. Dziecko wykonuje ćwiczenie wykorzystując 
własne umiejętności, po zakończeniu zadania pokazuje je wychowawcy i pyta czy dobrze 
zostało wykonane. W tym momencie nauczyciel powinien zachęcić dziecko do pracy 
samodzielnej, w harmonii wolności i dyscypliny. „Dziecko nie chce, aby mu mówić co 
robić, albo jak to robić – broni się przed taką pomocą”. Wybór i wykonanie jakiejś 
czynności są bowiem prawem i zwycięstwem wolnej duszy. 
Dwu i pół letni Tomek zawsze wybiera ćwiczenia nalewania i wykonuje je raz po raz, nigdy 
się nie męcząc. Nie byłby w stanie wyjaśnić dlaczego wybiera to zadanie, ale jego wybór 
wyjaśnia nam jego potrzeby. W tym konkretnym momencie życia potrzebuje bowiem lepszej 
koordynacji rąk, aby przygotować się do prac, które pojawią się później. W swoim 
postępowaniu kieruje się wewnętrznym rozsądkiem, dlatego im więcej otrzyma wolności tym 
bardziej stanie się wrażliwy na swoje wewnętrzne potrzeby. Wykonując pracę Tomek, 
zamiast tracić siły na bezsensowne zajęcia, zaspakaja swoje potrzeby, dzięki którym się 
rozwija. A według Marii Montessori „prawdziwa wolność jest konsekwencją rozwoju”. 
Może to jednak nastąpić w odpowiednio przygotowanym otoczeniu z koniecznymi 
ograniczeniami. Nauczyciel Montessori wie jak radzić sobie z dziećmi, które zachowują się 
nieodpowiednio. Zamiast je karcić proponuje im inne zajęcia. Pozwala to dziecku na dalszą 
harmonijną pracę. Nauczyciel zachęca dziecko do dokonywania własnych wyborów i w ten 
sposób pozostawia mu wolność. Dziecko wykorzystuje wolność i wskazówki wewnętrznej 
dyscypliny do dokończenia wybranego zadania. Będzie usatysfakcjonowane i zadowolone. 
Na koniec warto jeszcze przytoczyć słowa Marii Montessori: „Pozostawmy dziecku 
wolność rozwoju w granicach dobra i obserwujmy rozwój tego wewnętrznego 
życia. Wolność i dyscyplina to bowiem dwie rzeczy, które zawsze występują razem, 
ponieważ są aspektami tej samej rzeczy i jeśli w grupie brakuje dyscypliny musi istnieć jakiś 
problem z wolnością”. 
Dyscyplina i wolność wydają się rozwiązywać problem, który dotąd wydawał się 
nierozwiązywalny. Odpowiedz leży w uzyskiwaniu dyscypliny poprzez pozostawienie 
wolności. Dzieci, które w sposób wolny wybierają swoją pracę, są zaangażowane każde we 
własne zadanie, jednak wszystkie należą do jednej grupy i sprawiają wrażenie doskonałej 
dyscypliny. 


Bibliografia: 
 „Chłonny umysł” Maria Montessori 
„Odkrycie dziecka” Maria Montessori 
„Metoda Montessori” Maria Montessori 
„Sekret dzieciństwa” Maria Montessori 
„Maria Montessori: jej życie i praca” E.M. Standing 
„Montessori dzisiaj” Paula Polk Lillard 

sobota, 18 stycznia 2014

Czy warto przyklejać dzieciom etykiety?


Rodzicom bardzo łatwo jest przyklejać dzieciom etykietki. „On jest taki utalentowany”, „Z niej jest taka złośnica” - takie zdania wypowiadamy bez namysłu. Smutne jest to, że oczekujemy  od dzieci bycia dokładnie takimi, jakimi je właśnie opisaliśmy, a one zazwyczaj spełniają nasze oczekiwania. Niektórzy ludzie uważają, że jedynie negatywne „łatki” są złe. Nigdy nie nazwaliby swojego dziecka “grubym” lub “głupim”. Niemniej pozytywne etykiety również mają swoje złe strony. Dziecko uznane za “uzdolnione” może mieć trudności z przyjęciem presji związanej z byciem uzdolnionym, może też uważać, że zawiodło rodziców, jeśli nie ma najwyższych wyników. Dziecko stara się sprostać przyznanym sobie etykietom, niezależnie od tego, jakie one są. 
Dzieci zastanawiają się, czy byłyby równie kochane, gdyby nie były takie ładne lub zabawne lub grzeczne. Przyklejanie dziecku etykiety często ogranicza jego możliwości odkrywania innych aspektów siebie samego, ponieważ martwi się ono, że straci podziw i miłość innych, jeśli nie będzie odpowiadało swojej "etykiecie". 

Samospełniające przepowiednie 
“Etykietki” nie zawsze pochodzą z zewnątrz. Dzieci często same wymyślają je dla siebie na podstawie swojego zachowania i komentarzy innych. Mogą się uważać za niezgrabne, jeśli są wybierane jako ostatnie do drużyny sportowej, lub za "kiepskie z matematyki" po otrzymaniu złej oceny z testu. 
Tak samo jak w przypadku łatek przyklejonych przez innych, te wymyślone samodzielnie  mają tendencje do pozostawania z dzieckiem na zawsze. Stają się również samospełniającymi przepowiedniami kiedy zaczyna się aktywnie szukać zachowań, które odpowiadają definicji. Dziecko, które myśli o sobie jako o osobie grubej, może zacząć jeść znacznie więcej, aby udowodnić samemu sobie, że faktycznie jest grube. 


Przyklejając dziecku etykietę, ograniczamy je do jednego lub dwóch słów.  Nie ma możliwości, by te dwa słowa choć w części podsumowywały to, kim jest nasze dziecko i jakie są jego możliwości. Etykiety zawsze są ograniczające.   
Czy możemy mówić o umiejętnościach dziecka lub jego potencjale bez niebezpiecznych skutków ubocznych w postaci nadawania etykiet? Myślę że możemy, ale musimy być bardzo, bardzo ostrożni w tym co robimy.

Większość z nas na pewno słyszała o słynnym badaniu sprzed wielu lat, kiedy nauczycielom przedstawiono klasę dzieci i poinformowano, że połowa z nich jest uzdolniona, a druga 
połowa ma inteligencję poniżej średniej, chociaż dzieci miały podobne możliwości. Pod koniec roku szkolnego dzieci „uzdolnione” miały lepsze oceny i wyniki testów 
niż dzieci „gorsze”. 
Wniosek: Dzieci spełniają oczekiwania otaczających je dorosłych. Jeśli oczekujemy, że będą 
sobie dobrze radzić, tak się dzieje. Jeśli nie oczekujemy dobrych wyników, zazwyczaj ich nie 
osiągają. 


Etykiety mają ogromną moc. 
Dlatego pamiętajmy, aby korzystać z nich ostrożnie! 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Montessori w domu- zadania dla pięciolatka.

Jeśli macie w domu pięciolatka gotowego do pomocy w domu to poniżej umieszczam listę zadań domowych które z łatwością może wykonać. Tę samą listę możemy wykorzystać mając starsze dzieci. To pomoże im poczuć się ważnym w domu, pomoże poczuć im się potrzebnym. Bo na pewno nie chodzi tu o to aby traktować dziecko jak bóstwo i wyręczać je w codziennych czynnościach, lub upierać się że ja zrobię to lepiej niż dziecko bo po dziecku muszę poprawiać i mam dwa razy więcej roboty.

Zadania dla pięciolatka:

  •  Pomoc w planowaniu posiłków i zakupów spożywczych. 
  •  Robienie sobie kanapek i prostego śniadania. Sprzątanie po sobie. 
  •  Nalewanie sobie napoju. 
  •  Nakrywanie do obiadu. 
  •  Darcie liści sałaty do sałatki. 
  •  Odmierzanie i wsypywanie/wlewanie składników według przepisu. 
  •  Ścielenie łóżka i sprzątanie pokoju. 
  •  Ubieranie się i wybieranie sobie stroju. 
  •  Szorowanie zlewu, toalety i wanny. 
  •  Czyszczenie luster i okien. 
  •  Segregowanie ubrań do prania. 
  •  Poprawne odbieranie telefonu i wybieranie numeru. 
  •  Porządkowanie podwórka. 
  •  Płacenie przy drobnych zakupach. 
  •  Pomoc przy czyszczeniu samochodu. 
  •  Wynoszenie śmieci. 
  •  Pomoc przy podejmowaniu rodzinnych decyzji w sprawie wspólnego spędzania 
  • wolnego czasu. 
  •  Nauka wiązania sznurowadeł. 
  •  Karmienie domowych zwierząt i czyszczenie ich klatek/legowisk. 


wtorek, 7 stycznia 2014

Montessori w domu dla trzylatka i czterolatka

Dziś kolejna lista obowiązków domowych- tym razem dla trzylatka i czterolatka :) Zadania z tej i poprzedniej listy się kumulują, co oznacza że dziecko trzyletnie może wykonywać zadania z listy dla dwulatka, itd .

Zadania dla trzylatka i czterolatka:
  • Nakrywanie do stołu
  • Odkładanie na miejsce produktów spożywczych
  • Pomoc przy układaniu listy zakupów spożywczych i przy zakupach
  • Czyszczenie i polerowanie butów
  • Karmienie domowego zwierzęcia według określonego harmonogramu
  • Podlewanie roślin domowych
  • Pomoc przy pracach na podwórku i w ogrodzie
  • Ścielenie łóżek
  • Odkurzanie
  • Pomoc przy zmywaniu i wkładaniu naczyń do zmywarki
  • Ścieranie kurzu z mebli
  • Smarowanie masłem kanapek
  • Przygotowanie płatków śniadaniowych z mlekiem na zimno
  • Pomoc w przygotowywaniu talerzy z jedzeniem do rodzinnego obiadu
  • Przygotowywanie prostych deserów (galaretka, jogurt)
  • Wyjmowanie listów ze skrzynki
  • Składanie wypranych rzeczy
  • Temperowanie ołówków

piątek, 3 stycznia 2014

Noworocznie

Nowy rok i nowe postanowienia :) Macie takie?
Święta minęły szybko, za szybko. Pierwsze święta z dziewczynkami były czymś nowym zarówno dla nas jak i dziewczynek. Wyjazd do rodziny trochę zabrał nam czasu i chcąc nie chcąc zaniedbałam  bloga.
Ja zaczęłam Nowy Rok od zabiegu palca od stopy więc na razie odpoczywam, natomiast dziewczynki zaczęły rok od poznawania nowych smaków :) Oczywiście próbowały już banana, mandarynkę i inne pyszności ale tylko na języczek :) 
Dziś bliźniaczki kończą 4 miesiące! To już 4 miesiące (3 korygowane). Czas pędzi zdecydowanie za szybko.
Jestem na etapie wybierania i przebierania w gotowych daniach dla maluszków. Jest tego tyle że aż głowa boli. Na rynku jest wiele znanych firm pytanie którą wybrać. A może gotować samemu? No tak, niby gotowanie samemu przynosi przyjemność bo wiemy że zrobiliśmy to my i dajemy to maluszkowi, a nie ma nic lepszego niż mamina kuchnia (nawet ta przypalona ;)) ale z drugiej strony nie wszędzie jest łatwy dostęp do warzyw bio, a takowe są najlepsze i najzdrowsze. W zimie niestety nie posadzę na ogrodzie warzyw bo za zimno a do lata czekać nie mogę na świeże warzywa z babcinego ogródka. Dlatego wybieram słoiczki. Zapewne metodą prób i błędów wybierzemy odpowiednie dla dziewczynek. Każda z nich jest inna i nie zdziwię się jak każda z nich polubi inną firmę ;)) 
Oczywiście postępujemy ściśle wg wykresu żywienia niemowląt tak aby nie wprowadzać czegoś za szybko z troską o brzuszki maluszków :)
Trzymajcie kciuki za maluszki i ich brzuszki! :)