poniedziałek, 24 marca 2014

Poszczepiennie

W czwartek byliśmy na szczepieniu.
Nie szczepimy dzieci szczepionkami skojarzonymi i nie dlatego że szkoda nam pieniędzy na szczepionki.

Uważam  że tradycyjne szczepienia są bezpieczniejsze. Oczywiście po każdej szczepionce mogą wystąpić objawy niepożądane, ale można spotkać się z wieloma opiniami w których wyczytamy że więcej powikłań jest po szczepieniach skojarzonych.

Moje małe dostają max 4 wkłucia- skojarzone 5 lub 6 wirusów na raz. To więcej niż 4, a nóż o jedno za dużo.

Takie moje zdanie i każdy ma prawo do własnej opinii.

Co mnie przeraziło. 

Podczas ostatniego szczepienia zadzwonił telefon. Byłam akurat z mamą w gabinecie pielęgniarek bo Antosia czekała na swoją kolej do szczepienia.
Telefon z hurtowni leków.
Przychodnia zamawiała jedną szczepionkę (pentaxim), ale niestety w hurtowni jej nie mieli. Termin oczekiwania do końca kwietnia.
Pani która dzwoniła z hurtowni zaproponowała inną szczepionkę, zagraniczny zamiennik. Konsultacja z lekarzem i pada decyzja "Jeżeli Ministerstwo Zdrowia zatwierdziło szczepionkę to ją bierzemy". Pani w telefonie mówi "tak jest zgoda". No to zamawiamy.
Na koniec przychodnia prosi o przefaksowanie zgody i nagle pojawia się problem.  Takowej zgody jednak nie ma. Czekają na pozwolenie z Ministerstwa. 
Przychodnia podziękowała za te szczepionki.

I tak oto hurtownie leków wciskają szczepionki które nie mają pozwoleń, bo tańsze, bo zamiennik.
Aż boję się pomyśleć ile przychodni mogło zakupić taką szczepionkę i szczepić dzieci. 
A za chwile znów usłyszymy o kolejnych powikłaniach po szczepieniach...
Jakby mało było takich przypadków.

A nasze dziewczynki zniosły szczepienie znośnie:) Trochę się pokrzywiły, ale po kilku łykach herbatki było już ok i już uśmiech na twarzy i zaczepianie innych :)

A tak ogólnie to u nas zmiany :)
Zmiany z gondolki na spacerówkę:) Bynajmniej dziś i zobaczymy czy pannom się spodoba. Tosia na długość powoli się w gondoli nam nie mieści więc trzeba było podjąć odpowiednie kroki :)

Zaczynamy coraz dłużej siedzieć samodzielnie :) Dzięki temu zaczynamy ćwiczyć paluszki, na razie z pomocą mamy (łapie dziewczynki za rączki i układamy klocki i miseczki :)) Wychodzi nam to całkiem fajnie :) Czekamy aż tata przyjedzie i dowiezie jakieś fajne sortery do pracy żeby nie znudzić się tym co mamy :)









środa, 19 marca 2014

Twoje dziecko chce czuć się bezpieczne.



"Chcę powiedzieć kilka słów, my słuchamy, a Ty mów"


  •  Nie psuj mnie, dając mi wszystko, o co Cię proszę. 

Niektórymi prośbami jedynie wystawiam Cię na próbę. 


  • Nie obawiaj się postępować wobec mnie zdecydowanie i konsekwentnie. 

Daje mi to poczucie bezpieczeństwa. 


  • Nie pozwól mi utrwalić złych nawyków. 

Ufam, że Ty pomożesz mi się z nimi uporać. 


  •  Nie postępuj tak, abym czuł się mniejszy niż jestem. 

To sprawia, że postępuję głupio, żeby udowodnić, że jestem duży. 


  •  Nie karć mnie w obecności innych. 

Najbardziej mnie przekonujesz, gdy mówisz do mnie spokojnie i dyskretnie. 


  •  Nie ochraniaj mnie przed konsekwencjami tego co zrobiłem. 

Potrzebne mi są również bolesne, ale samodzielne doświadczenia. 


  •  Nie przejmuj się zbytnio, gdy mówię, że Cię nienawidzę. 

To nie Ciebie nienawidzę, ale ograniczeń, które stawiasz przede mną. 


  •  Nie przejmuj się zbytnio moimi małymi dolegliwościami. 

Pomyśl jednak czy nie staram się przy ich pomocy przyciągnąć Twojej uwagi, 
której tak bardzo potrzebuję. 


  •  Nie gderaj. 

Będę się bronił, udając głuchego. 


  •  Nie dawaj mi pochopnych obietnic, 

bo czuję się bardzo zawiedziony, gdy ich później nie dotrzymujesz. 


  •  Nie przeceniaj mnie. 

To mnie krępuje i niekiedy zmusza do kłamstwa, aby nie sprawić Ci zawodu. 


  •  Nie zmieniaj swoich zasad postępowania w zależności od układów. 

Czuję się wtedy zagubiony i tracę wiarę w Ciebie. 


  •  Nie zbywaj mnie, gdy stawiam Ci pytania. 

Ja znajdę informacje gdzie indziej, ale chciałbym żebyś Ty była moim 
przewodnikiem po świecie. 


  •  Nie mów, że mój strach i moje obawy są głupie. 

Dla mnie są bardzo realne. 


  •  Nigdy nawet nie sugeruj, że Ty jesteś doskonały i nieomylny. 

Przeżywam bowiem zbyt wielki wstrząs, gdy widzę, że nie jesteś taki. 


  •  Nigdy nie myśl, że usprawiedliwianie się przede mną jest poniżej 

Twojej godności. 
Wzbudza ono we mnie prawdziwą serdeczność. 


  •  Nie zabraniaj mi eksperymentowania i popełniania błędów. 

Bez tego nie mogę się rozwijać. 


  •  Nie zapominaj jak szybko dorastam. 

Jest Ci zapewne trudno dotrzymać mi kroku, ale proszę Cię postaraj się. 

wtorek, 18 marca 2014

Podróże te małe i duże :)

Trochę nas tu nie było.
Dlaczego?
A bo trochę byliśmy w podróży, a głównie spędzaliśmy czas w czwórkę :)




Podróże zaczęliśmy raczej od tych dużych :) No może nie był to wypad na koniec świata, ale w nasze Polskie góry.
Spędziliśmy miły weekend w Karpaczu w gronie rodzinnym :) Zaczerpnęliśmy trochę świeżego powietrza i troszkę pozwiedzaliśmy.

Po tym weekendzie czekały nas podróże te mniejsze- lekarz i odwiedziny u małego kuzyna 
Szymona :) Oczywiście nie ominęły nas spacerki na świeżym powietrzu bo pogoda nas rozpieszczała :)


W dalszym ciągu rozszerzamy dietkę, a mama od tego tygodnia gotuje sama. Chyba nie jest źle, bo małe wszystko wcinają :) Lodówka zaopatrzona w produkty do gotowania tak więc działamy.

Dziś to wszystko bo małe robaczki szaleją i spać nie chcą :)

poniedziałek, 3 marca 2014

6 miesięcy


Za nami 6 miesięcy.
A przed nami jeszcze całe życie.

Te 6 miesięcy przeleciało jak z bicza strzelił. 

Jak się zaczęło już wiecie. Przyszły małe kruszyny o 5 tygodni za wcześnie na świat. Chciały się w końcu poprzytulać do maminego brzuszka ale już po drugiej stronie :) 

I tak zaczęła się nasza przygoda. Przygoda która trwa już 6 miesięcy i jeszcze wiele czasu i poznawania przed nami:)

Za nami 4 dniowy pobyt Antosi w szpitalu, który i tak przyniósł mi wiele zmartwień. Najpierw za duży procent spadku wagi i bałam się że nie je ile trzeba. Sama uczyłam się karmić, a położna której nie chciało się z tyłkiem ruszyć i pomóc nie dodawała otuchy, wręcz przeciwnie " Pani już tu tyle czasu jest i pani jeszcze karmić nie umie?!?!" . Potem żółtaczka i na koniec decyzja wychodzić czy czekać jeszcze jeden dzień, aż bilurbina spadnie jeszcze więcej. 
Postanowiłam wyjść i podjęłam dobrą decyzję.

Za nami również ekstra 3 tygodnie w szpitalu. Tym razem czekaliśmy na Marysię.
Zaczęliśmy od oddziału pośredniego gdzie panna wygrzewała się w inkubatorze. Przez pierwsze dni miała założoną sondę bo miała niedojrzały układ pokarmowy. Po kilku dnach mogłam ją już nakarmić sama butelką jednak było to ciężkie zadanie trzymając ręce w inkubatorze.
Po 5 dniach wzięłam Marysie pierwszy raz na ręce. Była taka leciutka. Po spadku ważyła zaledwie 1560 a wiec tyle co półtorej paczki cukru. Taki mały robaczek :)
I tak oto zwiedziliśmy jeszcze oddział opieki ciągłej, OIOM,  i znowu oddział opieki ciągłej.

Codziennie jak przychodziłam do Marysi pierwsze po buziaku w nos co robiłam to sprawdzałam ile przybrała. Czasem było to 20g, 30g, a czasem 90g ! 
Koniec końców dobiła do 2kg i wyszłyśmy do domu :) Z katarem ale wyszliśmy!

I tak od tego czasu upłynęło pół roku.
Przez ten czas dziewczynki nauczyły się wielu umiejętności!
Zaczęły wysyłać nam świadome uśmiechy które widzę codziennie rano jak wstaję i to one dają mi kopa na resztę dnia.
Następnie było gurzenie. Gadały aż im się buzia nie zamykała :) Piekły pierniki na święta, coraz bardziej były zainteresowane swoimi zabawkami i przede wszystkim odkryły do czego służą ręce :)

Teraz namiętnie wkładają je do buzi i nie patrzą czy to swoje i siostry,  ważne że jakieś paluchy są w buzi :)
Nauczyły się jeść stałe pokarmy i idzie im to coraz lepiej.
Ostatnio pięknie przewracają się z brzuszka na plecki i odwrotnie , a leżąc na brzuszku podnoszą tyłek jakby chciały już zasuwać po domu. Jest już wiele innych opanowanych czynności ale nie chce tu ikogo zanudzać ;)

Oprócz kilku wyjazdów do rodzinnego miasta taty oraz w góry do Karpacza, zwiedziliśmy już trochę gabinetów lekarskich z których przywoziliśmy same dobre wiadomości. I oby tak dalej!

Idziemy w swoim tempie do przodu i będziemy zaliczać coraz to nowe umiejętności:)




niedziela, 2 marca 2014

Mama gotuje :)

Jest mama na etacie.
Mama wraca do szkoły (teoretycznie już wróciła a praktycznie wygrało lenistwo i zaczyna za 2 tyg;)).
No i od dzisiaj mama gotuje :)

Po czwartkowych zakupach kiedy to wydałam dość sporą sumkę gotówki na obiadki dla Marysi i Antosi pomyślałam- ok przychodzi wiosna, sieje w ogródku co się da i będę gotować sama.

Taaaa ale zanim zasieje, zanim to wyrośnie to się naczekam. 
No więc chyba nie będę czekać na wiosnę z gotowaniem :) Zacznę już teraz!

Dziś wstałam o godzinie 7 rano (czyli jak co dzień), ale dziś z myślą ugotowania rosołku dla moich maluszków :) No i tak gotując przeliczyłam sobie wszystko i tak oto zamówiłam takie cacko:

Babycook wyniósł nas tyle samo co słoiczki na miesiąc. 

Jak tylko kurier zapuka do naszych drzwi wciągnę się w wir gotowania zupek i obiadków dla naszych maluszków. Dzięki temu urządzeniu zaoszczędzę sporo czasu bo czas gotowania wynosi 15 min (tak podaje producent).
Wszystkie zalety mogę wymieniać opierając się  na opisie producenta który przedstawi same ochy  achy lub szukając opinii na forum (ale tu już bywa różnie bo ile ludzi tyle opinii).

Zapomniałam opisać reakcji moich panien na maminy rosołek :) Pierwsza reakcja- skrzywienie i mamo co Ty nam dajesz? Ale po chwili talerzyki były już puste co mnie bardzo ucieszyło i jednocześnie zachęciło do dalszego pichcenia dla moich dzieci :)

Tak więc życzcie mi powodzenia w gotowaniu ! Oby wychodziły nam same pyszności :))