poniedziałek, 3 marca 2014

6 miesięcy


Za nami 6 miesięcy.
A przed nami jeszcze całe życie.

Te 6 miesięcy przeleciało jak z bicza strzelił. 

Jak się zaczęło już wiecie. Przyszły małe kruszyny o 5 tygodni za wcześnie na świat. Chciały się w końcu poprzytulać do maminego brzuszka ale już po drugiej stronie :) 

I tak zaczęła się nasza przygoda. Przygoda która trwa już 6 miesięcy i jeszcze wiele czasu i poznawania przed nami:)

Za nami 4 dniowy pobyt Antosi w szpitalu, który i tak przyniósł mi wiele zmartwień. Najpierw za duży procent spadku wagi i bałam się że nie je ile trzeba. Sama uczyłam się karmić, a położna której nie chciało się z tyłkiem ruszyć i pomóc nie dodawała otuchy, wręcz przeciwnie " Pani już tu tyle czasu jest i pani jeszcze karmić nie umie?!?!" . Potem żółtaczka i na koniec decyzja wychodzić czy czekać jeszcze jeden dzień, aż bilurbina spadnie jeszcze więcej. 
Postanowiłam wyjść i podjęłam dobrą decyzję.

Za nami również ekstra 3 tygodnie w szpitalu. Tym razem czekaliśmy na Marysię.
Zaczęliśmy od oddziału pośredniego gdzie panna wygrzewała się w inkubatorze. Przez pierwsze dni miała założoną sondę bo miała niedojrzały układ pokarmowy. Po kilku dnach mogłam ją już nakarmić sama butelką jednak było to ciężkie zadanie trzymając ręce w inkubatorze.
Po 5 dniach wzięłam Marysie pierwszy raz na ręce. Była taka leciutka. Po spadku ważyła zaledwie 1560 a wiec tyle co półtorej paczki cukru. Taki mały robaczek :)
I tak oto zwiedziliśmy jeszcze oddział opieki ciągłej, OIOM,  i znowu oddział opieki ciągłej.

Codziennie jak przychodziłam do Marysi pierwsze po buziaku w nos co robiłam to sprawdzałam ile przybrała. Czasem było to 20g, 30g, a czasem 90g ! 
Koniec końców dobiła do 2kg i wyszłyśmy do domu :) Z katarem ale wyszliśmy!

I tak od tego czasu upłynęło pół roku.
Przez ten czas dziewczynki nauczyły się wielu umiejętności!
Zaczęły wysyłać nam świadome uśmiechy które widzę codziennie rano jak wstaję i to one dają mi kopa na resztę dnia.
Następnie było gurzenie. Gadały aż im się buzia nie zamykała :) Piekły pierniki na święta, coraz bardziej były zainteresowane swoimi zabawkami i przede wszystkim odkryły do czego służą ręce :)

Teraz namiętnie wkładają je do buzi i nie patrzą czy to swoje i siostry,  ważne że jakieś paluchy są w buzi :)
Nauczyły się jeść stałe pokarmy i idzie im to coraz lepiej.
Ostatnio pięknie przewracają się z brzuszka na plecki i odwrotnie , a leżąc na brzuszku podnoszą tyłek jakby chciały już zasuwać po domu. Jest już wiele innych opanowanych czynności ale nie chce tu ikogo zanudzać ;)

Oprócz kilku wyjazdów do rodzinnego miasta taty oraz w góry do Karpacza, zwiedziliśmy już trochę gabinetów lekarskich z których przywoziliśmy same dobre wiadomości. I oby tak dalej!

Idziemy w swoim tempie do przodu i będziemy zaliczać coraz to nowe umiejętności:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz